Nathan był taki jaki jest, jest to osoba nie zmienna i bezuczuciowa. Taki posąg tylko że mówi. Lecz niech wielki książę się cieszy że ktoś chciał go wydostać...
- Myślisz że to takie łatwe dostać się do twojej trumny ? Zajęło mi to jakieś 30 lat więc to trochę sporo. Licz się ze słowami. Po drugie, nie wydostałabym cię gdyby nie on...
- Ale z niego dobroczyńca, juhu. Zresztą, chociaż tyle że chciało mu się mnie ratować.
- Za trzy dni miała być egzekucja. Rada starszych wydała 30 lat temu, 7 grudnia. Mieliśmy tyle aby cię znaleźć. Co ich podkusiło, sama nie wiem. Pewnie Ingrid się nudziło to nasyła na syna starszyzne.
- Naprawdę mnie pocieszasz, dzięki Ellen. Jesteś cudowna !
- No wiedziałam że się wesprę. Koniec tej gatki. To jak, gdzie się wybieramy teraz ?
***
Po tygodniu starań, dziewczyna odnalazła kryptę pięciu.
- Już wiemy wszystko, nie musisz nam mówić - Odezwała się Electra
- Wiem , przewidujecie przyszłość ale wolałam was osobiście poinformować aby Ziemia nie spłonęła. - rzekła Ross
- Nic się nie martw. Ellen się nim zajmie. Ale musisz ją pilnować. Bo wykonanym zadaniu Ellen, ukrzyżuj ją bo taka jest jej wola. - Wtrąciła się Hypna.
- Niech się dzieje wola nieba jak to mówią. Jak sobie starszyzna zamarzy tak zrobię.
- Nathan oddał się Ellen, lecz nie zabrał tego co mu było potrzebne. Wraz z odejściem z Krypty Locus zabrał to. Ta rzecz jest ci podarowana do przechowania bo wiemy że ty to ochronisz najlepiej. Znasz karę za nie dotrzymania słowa Trójce.
-Uciekaj... Natychmiast... Bo twój brat Cię chce odnaleźć. Zaczynają się Igrzyska Śmierci.Spiesz do Mierzig. - Rzekła Starszyzna i rozpłynęła się w powietrzu...
***
Rozdział jest krótki ale postanowiłam go tak zakończyć.
Od 7 komentarzy rozdział. Wena wróciła. :)
Co do zdjęcia jest to Wyspa która wystąpiła w rozdziale.